W naszej prośbie unosi się głęboko ludzka tęsknota za bezpieczeństwem. „Jezusie, Maryjo, Józefie święty” – te słowa to nie tylko początek formułki, to wezwanie do naszej duchowej rodziny. Tak jak dzieci, gdy czują się zagrożone, biegną do rodziców.
Gdy prosimy o opiekę od „piorunów, ognia, gradu”, nie mówimy jedynie o kataklizmach przyrody, ale i tych burzach w sercach, które mogą przynieść zniszczenie. Co może być gorsze od burzy zawistnych słów czy konfliktów, przez które miłość gaśnie jak pożar w deszczu?
Pośród zgiełku dnia codziennego zatrzymajmy się i pomódlmy, aby nasz dom, nasze życie stały się prawdziwym sanktuarium – miejscem, w którym każda burza spotyka swój kres.




