Nasze życie bywa pełne wyzwań, zmagamy się z różnymi trudnościami, czasem upadamy. W tych upadkach często można dostrzec odbicie naszej wewnętrznej walki, naszych grzechów, które jak cienie towarzyszą nam w każdym kroku. Są jak długi, które ciągniemy za sobą, przekonani, że sami musimy je spłacić. To ciężar, z którym tak często próbujemy się zmagać w pojedynkę.
Dobrze jest więc przypomnieć sobie, że Chrystusa wziął na siebie ten ciężar. On, który „został wydany za nasze grzechy”, zrobił to z największą miłością, jaką można sobie wyobrazić. W każdym z naszych potknięć, On już jest i podaje nam rękę, żebyśmy mogli powstać.
To w Jego zmartwychwstaniu znajdujemy najcenniejszą prawdę – że Bóg nie tylko zapłacił za nas dług, ale także przywraca nas do pełnej godności ludzkich dzieci Bożych.
My również możemy być jak Chrystus, w naszych codziennych interakcjach, przebaczać sobie nawzajem, zachęcać do powstawania, kiedy ktoś obok upada. Spotykając w innych oblicze Boga, będziemy w stanie przezwyciężyć wszelkie dzielące nas bariery.
Pamiętaj więc, że kiedy przytłaczają cię myśli o niepowodzeniach i błędach, zwróć się ku temu, który „został wydany za nasze grzechy” i zatriumfował nad śmiercią, abyś i Ty mógł uczestniczyć w tej zwycięskiej miłości. Nie jesteś sam!


