Modlitwa, którą dziś rozważamy, to prośba o umocnienie nas wewnętrznie, abyśmy pomimo wszystkich przeciwności losu mogli wzrastać duchowo. Dążyć do tego, aby nasze serce było wolne od przywiązania do rzeczy doczesnych, tak łatwo tracących swoją wartość w świetle wieczności.
W tej modlitwie nie chodzi o odrzucenie świata, ale o rozsądne korzystanie z darów, które zostały nam dane. To umiejętność dostrzegania w każdym „tu i teraz” obecności Bożej, która nadaje sens naszym dniom i pozwala nam mierzyć właściwe wartości na właściwej wadze serca.
Pamiętajmy więc, że wszystko przeminie – i te proste, i te wystawne rzeczy. Czego więc mamy pragnąć? Ostatecznie – tylko Boga, bo tylko On może nas do końca nasycić. Ta modlitwa jest drogowskazem w stronę wartości, za którymi tak bardzo tęsknimy, choć czasem nawet o tym nie wiemy.




