Ta modlitwa to nasz rozpaczliwy szept do Matki Bolesnej – zaproszenie dla Maryi, by stała się naszą przewodniczką, naszą opiekunką w chwilach zwątpienia.
Idziemy do Niej w pokorze serca, przyznając się do swojej słabości. „Sam nie dorastam” – wyznajemy – to prawda w życiu każdego z nas. Samodzielnie nie obronimy się przed przeciwnościami, ale „we dwoje wytrwamy”.
Pytanie „po co i na co?” to wyzwanie naszej wiary. Czasem nie wiemy, dlaczego coś się dzieje, ale wiara daje nam odwagę, by mówić: „Nie wiem, ale wierzę”. Z Maryją przy krzyżu mamy siłę, by patrzeć w oblicze trudności i działać, niezłomnie trwać.
Z Maryją stajemy przy krzyżu, symbolu największego wytrwania, najgłębszej wiary. W modlitwie, w cichej rozmowie serca z Matką Boleściwą, odnajdujemy pokój i siłę, by działać.




